Jerzy S. skazany za jazdę po alkoholu. Skomentował wyrok
1 marca 2023 roku odbyła się pierwsza rozprawa Jerzego S. Zgodnie z decyzją Sądu Rejonowego Kraków-Krowodrza aktor jest winny. Po tym jak w zeszłym roku nietrzeźwy gwiazdor prowadził samochód i potrącił motocyklistę, organ sprawiedliwości zdecydował o trzyletnim zakazie prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz 200 stawek dziennych grzywny, gdzie wartość jednej stawki to 60 zł. W sumie to 12 tysięcy kary, z czego połowę stanowi wpłata na fundusz pomocowy, a cztery tysiące zł na rzecz Skarbu Państwa. Wyrok nie jest prawomocny, więc obrona Jerzego Stuhra może się jeszcze od niego odwołać.
Znany aktor odniósł się do wyroku sądu
Aktor nie pojawił się w krakowskim sądzie. Kiedy skontaktowała się z nim redakcja „Faktu”, by zapytać, jak odnosi się do wyroku, Jerzy S. przyznał, że nie zna decyzji sądu w swojej własnej sprawie. Kiedy dziennikarz przytoczył mu postanowienie i podkreślił, że został zasądzony wobec niego najniższy wymiar kary, S. skomentował wyrok.
– No wie pani, nic takiego nie zrobiłem. Afera jest straszna... – powiedział.
Motocyklista twierdzi, że nagranie zostało zmanipulowane
Cała sprawa zdecydowanie dużo bardziej wstrząsnęła potrąconym motocyklistą, który przyznał, że od czasu zdarzenia ma paraliż w lewej dłoni i funkcjonuje dzięki antydepresantom. Po rozprawie powiedział dziennikarzom, że według niego główny dowód w sprawie, czyli nagranie z kamery jego kasku zostało zmienione.
— Nie ma na nim samego momentu kolizji. Wycięta jest także ścieżka dźwiękowa, na której słychać moment uderzenia — twierdził.
Prokuratura zapewniła, że najważniejszy dowód w sprawie nie został zmieniony, ale pan Sławomir już zapowiedział przekazanie go do mediów. Motocyklista, który brał udział w kolizji, wyznał też, że dwa dni po zdarzeniu był szantażowany. – Dwóch mężczyzn powiedziało, że jeśli udostępnię nagranie z wypadku, będę miał kłopoty. Mieli ze sobą broń – powiedział pan Sławomir. Dodał też, że od chwili zdarzenia musi wspomagać się antydepresantami.