Iga Cembrzyńska jest przetrzymywana wbrew swojej woli? Brat aktorki apeluje o pomoc
Iga Cembrzyńska, polska aktorka, znana z filmów takich jak „Hydrozagadka”, „Skorpion”, „Panna i Łucznik” czy „Komedia z pomyłek” w 1971 roku związała się z reżyserem Andrzejem Kondratiukiem. Na początku lat 80. para pobrała się. Byli razem aż do śmierci twórcy w 2016 roku. Nie doczekali się potomstwa.
Iga Cembrzyńska żyła w melinie
Wiadomo, że po śmierci reżysera, Cembrzyńska popadła w alkoholizm. Znajoma aktorki, widząc, co się z nią dzieje, zawiadomiła jej brata Zbigniewa Cembrzyńskiego. Mężczyzna w programie „Alarm!” na antenie TVP opowiedział, że mieszkanie aktorki zmieniło się w melinę, do której klucz miały inne osoby na osiedlu. Cembrzyńska była tak zaniedbana, że lekarz zdiagnozował u niej świerzb. Wystawił też opinię, że ma ona początki choroby Alzheimera. Brat legendarnej aktorki chciał wtedy umieścić ją w Domu Aktora w Skolimowie.
Brat Cembrzyńskiej: Janusz Kondratiuk okradał moją siostrę
Cebrzyńska spędziła tam zaledwie tydzień. Podczas pobytu w Domu Aktora miała zachowywać się „jak osoba pozbawiona świadomości”. Brat aktorki odkrył pewnego dnia, że z jej konta zniknęło 100 tys. złotych. W programie stwierdził, że przelew zlecił szwagier aktorki Janusz Konratiuk. - Dowiedział się, że wiem, że okrada moją siostrę. I nasze stosunki zmieniły się jednego dnia - opowiadał Cembrzyński w „Alarmie!”.
Aby uniemożliwić „rozkradanie majątku” Zbigniew Cebrzyński chciał ubezwłasnowolnić swoją siostrę. Sąd pierwszej instancji przychylił się do tego wniosku, jednak apelację złożyła sama aktorka przy pomocy Kontratiuka. W końcu wyrok się zmienił. Cembrzyńska zamieszkała w domu nieżyjącego już Janusza Kondratiuka i jego żony Beaty. Jej brat nie widział jej od 6 lat.
Cembrzyński oskarża opiekunów siostry: To jest mafia
Podczas programu Cembrzyński i dziennikarka TVP wybrali się do domu, w którym mieszka jego siostra. Nie został jednak wpuszczony do środka. To jest mafia. Mafia, która rozkradła majątek. A kto wie, czy jakby ona mnie zobaczyła, to by nie powiedziała: „Zbysiu, zabierz mnie na Niemcewicza, bo ja tu nie chcę być (...). Chciałbym bardzo jeszcze zobaczyć siostrę. Sześć lat minęło. Nawet dzwoniłem do tej opiekunki, która jest niby opiekunką z dobrego serca, a ma z tego kasę i poprosiłem, żeby mi dała zabrać siostrę na groby, ale nie, absolutnie. Nigdy mi nie dała do telefonu siostry, żeby sama mi to powiedziała - wyjawił mężczyzna.