Osadzenie cierpienia Matki Bolejącej we współczesności i naturze. Sebastian Pańczyk dla „Wprost” o filmie „Vivaldi: Stabat Mater”
18 marca premierę miał album muzyczny zawierający ponadczasowe dzieło Vivaldiego w wykonaniu Jakuba Józefa Orlińskiego i Capelli Cracoviensis. Jednym z fragmentów publikacji jest krótki film muzyczny „Vivaldi: Stabat Mater” w reżyserii Sebastiana Pańczyka. Produkcja stanowi przede wszystkim autorską próbę reinterpretacji symbolu Matki Bolejącej. Jest także wyrazem zadumy nad empatią, wszystko w niecodziennej formie i fabule narracji. Nastrojowe, dziwnie snujące, emocjonalne opowiadanie z zaskakującym finałem, a także udziałem Jakuba Józefa Orlińskiego nie tylko jako kontratenora, ale także aktora w poruszającej roli głównej.
Aleksandra Krawczyk: Jak to się stało, że połączył pan tak dwie różne formy, jak muzyka Vivaldiego i współczesna, chociaż momentami fantastyczna, historia przedstawiona na obrazku?
Sebastian Pańczyk: Trudno to nazwać teledyskiem, bo mimo że teoretycznie można uznać teledysk za ilustracje do muzyki tak najogólniej mówiąc, to chcieliśmy czegoś pogłębionego. Dlatego stworzyliśmy inny format filmu – nasza produkcja trwa ponad 20 minut i całość jakoś trzeba było dopasować do dziewięciu pieśni „Stabat Mater”. Po tym jak powstało nagranie w wykonaniu Jakuba Józefa Orlińskiego i Capella Cracoviensis, wybrano mnie do współpracy nad filmem.