Oświadczenie koronera z Los Angeles uzyskał magazyn „People”. Sekcja zwłok wykazała, że Cameron Boyce zmarł nagle w wyniku ataku spowodowanego przez epilepsję, a jego śmierć zakwalifikowano jako naturalną, bez udziału osób trzecich. Serwis TMZ dotarł do kolejnych szczegółów z raportu koronera, które wskazują na to, że padaczka została wykryta u gwiazdy Disneya trzy lata temu. Aktor miał mieć w przeszłości „kilka poważnych napadów”, występujących zwykle w odstępach kilku miesięcy. Wyniki toksykologiczne wskazują z kolei na to, że w organizmie 20-latka nie znaleziono alkoholu oraz środków odurzających, a we krwi znajdował się jedynie lek przyjmowany na padaczkę.
Śmierć 20-latka
Cameron Boyce zmarł 6 lipca. Stacja ABC News opublikowała oświadczenie rodziny w tej sprawie. „Z głębokim żalem informujemy, że dziś rano straciliśmy Camerona” – przekazał rzecznik krewnych aktora. „Zmarł we śnie z powodu ataku, który był rezultatem jego stanu zdrowia, na co był leczony. Świat został teraz niewątpliwie pozbawiony jednego z najjaśniejszych świateł, ale jego duch będzie żył dzięki dobroci oraz współczuciu wszystkich, którzy go znali i kochali” – dodano. „Jesteśmy całkowicie załamani i prosimy o uszanowanie naszej prywatności w tym niezwykle trudnym czasie, gdy przeżywamy stratę naszego drogiego syna i brata” – podsumowano.
Gdzie grał Cameron Boyce?
Boyce, który 28 maja skończył 20 lat, zasłynął dzięki roli Luke'a Rossa w serialu „Jessie” produkowanym przez Disney Channel. Na swoim koncie miał również występy w „Taniec rządzi” czy „Liv i Maddie”. Znany był również z gry w filmach, a widzowie mogli podziwiać go m.in. w „Następcach”, „Dużych dzieciach” czy „Lustrach”. Aktor był aktywny na Instagramie, gdzie chwalił się udziałem w licznych sesjach zdjęciowych. Jego profil obserwuje 15,7 mln użytkowników.
Czytaj też:
Córka Bruce'a Lee krytykuje Tarantino. Chodzi o scenę z Bradem Pittem
Cameron Boyce nie żyje. Aktor Disneya miał 20 lat