Małgorzata Gorol, filmowa Marysia, opowiedziała o produkcji „Śubuk”

Małgorzata Gorol, filmowa Marysia, opowiedziała o produkcji „Śubuk”

„Śubuk”
„Śubuk”Źródło:Kino Świat
– „Śubuk” to nie jest film o autyzmie, tylko film o kobiecie, która podejmuje walkę, dojrzewa do roli matki, znajduje w sobie nieprawdopodobną siłę – powiedziała Małgorzata Gorol, która wciela się w postać Maryśki.

„Śubuk”, który premierę będzie mieć już 2 grudnia 2022 roku, to inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia młodej matki autystycznego chłopca, której wieloletni upór i walka z biurokracją oraz ludzką bezdusznością doprowadziły do istotnych zmian w polskim systemie edukacji. To opowieść o kobiecej sile, radości życia, odmiennym postrzeganiu świata i ukrytym potencjale, który drzemie w każdym z nas. Trafiająca prosto w serce, wypełniona emocjami, optymizmem i czułym humorem. Film został doceniony podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i zdobył nagrodę za najlepszy scenariusz. W roli głównej, po raz pierwszy w swojej karierze, występuje Małgorzata Gorol, aktorskie odkrycie ostatnich lat, znana m.in. z filmów „Twarz” Małgorzaty Szumowskiej i „Magnezja” Maćka Bochniaka.

Jakie były pani wrażenia po przeczytaniu scenariusza?

Małgorzata Gorol: Scenariusz dostałam już po pierwszym etapie castingu. Jacek się do mnie odezwał, żeby powiedzieć, że jeśli spodoba mi się scenariusz i przejdę pomyślnie próbę charakteryzacji, to będziemy mogli uznać, że Marysia jest znaleziona. Przeczytałam więc ten tekst, a w zasadzie go połknęłam. Wzruszyłam się do łez. Jakbym od razu poczuła tę historię i byłam absolutnie pewna, że to ja jestem Marysią. Czasem ma się taką intuicję.

Zidentyfikowała się pani z postacią Maryśki czy raczej pomyślała, że takiej postaci nigdy jeszcze nie grała?

Jedno i drugie. Już w czasie castingu dowiedziałam się, że będę grać rolę rozpiętą w czasie od lat nastoletnich do około 40. roku życia. Zaczynam się zbliżać do górnego wieku Maryśki, ale kilka lat temu jeszcze często proszono mnie o dowód osobisty. Wiem, że mam pewną „rozpiętość” wpisaną w wygląd – mogę zagrać zarówno dziewczynę, jak i osobę dojrzałą. Jeśli chodzi o temperament, jestem jak Maryśka – pełna werwy, charakterna i waleczna. Tym niemniej był to rodzaj sprawdzianu – czułam, że grając tę rolę, mogę się czegoś o sobie dowiedzieć. I pierwszy raz zagrałam dojrzalszą kobietę.

Czyli granie Maryśki okazało się jednak trudnym wyzwaniem?

Oczywiście, ale wtedy czuję, że jestem w swoim żywiole (śmiech). Tak naprawdę to było wyzwanie dla nas wszystkich. Głównie dlatego, że ciągle skakaliśmy od roku 1989 do lat dwutysięcznych. W jednym dniu zdjęciowym byłam w tych różnych okresach i na przerejestrowanie się miałam czas tylko podczas zmiany charakteryzacji. Czasem specjalnie rezygnowałam z podwiezienia na plan, żeby się przejść i zyskać te dwie minuty na przełączenie się. Na szczęście nie byłam sama. Jacek jest świetnym reżyserem. Pomagał, pilnował, dyscyplinował – wszystko dla Maryśki! Sam scenariusz był też dobrym punktem wyjścia – sceny dobrze napisane same się grają.

Bardzo emocjonalnie podeszła pani do tej roli...

Takiej roli nie da się zagrać bez emocji. Myślę, że sam temat budzi empatię i emocje. Do tej roli musiałam jednak podejść przede wszystkim zadaniowo. Poza tym w filmie są może trzy sceny, w których nie gram. Na szczęście jestem sportowcem – to znaczy – myślę o sobie jak o sportowcu. I dzięki temu udźwignęłam to kondycyjnie.

Czy między panią i innymi aktorami była na planie chemia?

Z wieloma! Na przykład z moim najstarszym Śubukiem – Wojtkiem Dolatowskim – od pierwszego wrażenia na zdjęciach próbnych. Poza tym to najstarszy syn w mojej karierze, przez co mam do niego słabość.

Zaskakujące były okoliczności, w których poznałam Andrzeja Seweryna. W pierwszej scenie, jaką wspólnie zagraliśmy, schodzimy z siedmioletnim Śubukiem po schodach. Wojtuś najwyraźniej poczuł do niego sympatię, bo od razu wziął go za rękę. I w zasadzie nie graliśmy wcale sceny, która była w scenariuszu, tylko raczej improwizowaliśmy. Wojtuś biegał w kółko, a my biegaliśmy za nim, huśtaliśmy go na huśtawce, kręciliśmy na karuzeli, itd. Najważniejsze spotkania były jednak z kobietami. W „Śubuku” gra plejada znakomitych aktorek. Oj, była chemia z Olą Konieczną, Anną Krotowską, Andżeliką Cegielską. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich, bo było ich chyba ze czterdzieści. Ale zdecydowanie numerem jeden jest moja ekranowa siostra, Marta Malikowska. Tutaj coś kliknęło, coś się wydarzyło. Hit obsadowy. Nas na siostry powołać!

Jak się grało z Wojtusiem?

Przez jakiś czas chodziłam jako obserwatorka na terapię dzieci ze spektrum, żeby jak najlepiej się przygotować. Reżyserowi zależało, żebym poznała różnorodność spektrum. Rozpiętość jest ogromna między nisko a wysokofunkcjonującym autystą. Zrobiliśmy próbę kamerową – moją z Wojtusiem. I stało się coś niezwykłego. Byłam przygotowana, że Wojtuś jako dziecko ze spektrum może mnie zignorować albo odtrącić z powodu np. zapachu. A jednak, kiedy nas koło siebie postawili, on od razu się do mnie przytulił. Wszystkim wtedy użyło. Na tej chemii zależało reżyserowi najbardziej. Później na planie, Wojtuś siedmioletni (ze spektrum) okazał się balsamem dla mnie i ekipy, którą „zmęczyły” dni zdjęciowe z niemowlakami.

Dwie kreski to zawsze rewolucja czy niekoniecznie?

Myślę, że to jest kolosalna zmiana dla każdego. Szczególnie dla kogoś takiego jak Marysia, która ma określony plan na życie i nie ma w nim, przynajmniej na początku, miejsca na dziecko. Można sobie tutaj zadawać pytanie, czy to instynkt macierzyński zmienił Marysię. Na pewno zachodzi w niej wielka przemiana. Przemiana, dzięki której młoda dziewczyna odkrywa w sobie siłę i determinację, o których istnieniu nie miała pojęcia.

Myśli pani, że mężczyznom tej siły brakuje, dlatego nie ma ich, jeśli z dzieckiem jest coś nie tak?

Wydaje mi się, że figura nieobecnego ojca jest czymś bardzo częstym. To nie musi być tak spektakularne, że wychodzi nagle po zapałki i porzuca na zawsze kobietę w ciąży. Może być nieobecny w jakimś sensie. Żeby oddać sprawiedliwość, większość matek autystów, które znam, mają mężów, partnerów. Statystyki jednak są bezlitosne. Moja bohaterka niestety nie miała oparcia.

A kobiety mają w sobie tę siłaczkę, która nie tylko udźwignie ciężar samotnego macierzyństwa, ale nawet przebije głową mur i zmieni świat?

Właśnie! Znam przykłady matek, które zbudowały szkołę, stworzyły społeczność szkolną, są prezeskami organizacji. Zrobiły to, żeby ich dzieci mogły przejść normalną drogę edukacji. To jest film dla nich i o nich. To, co pokazujemy w tym filmie nie jest fikcją. Ostatnio rozmawiałam ze znajomą, która ma dorosłego już syna autystę – słuchając o tym, co przeszła, miałam wrażenie jakby opowiadała o scenach, które zagrałam...I coś się zmieniło? Niewiele. Niezaprzeczalnie 30 lat temu było trudniej, ale w jakimś sensie to jest wciąż ta sama walka.

W jakim sensie?

Najmniej zmieniło się, jeśli chodzi o pomoc państwa. Nie zmieniło się wiele w publicznych placówkach. Skandalicznie zachowuje się też część lekarzy – psychologów dziecięcych, psychiatrów. Słyszałam ostatnio taką anegdotę. Przychodzi mama z synem do psychiatry z dzieckiem w wieku przedszkolnym. Dodam, że czekali na ten termin kilka miesięcy. Lekarz nie patrzy na dziecko, nie pozwala matce dojść do głosu i wypala: „Orzeczenia pani nie dostanie”. O tym jest nasz film.

Ma pani nadzieję, że ten film coś zmieni?

Mam wielką nadzieję, że zmieni coś w ludziach, którzy go obejrzą. „Śubuk” nie jest hermetycznym projektem dla wąskiej festiwalowej publiczności. Tu jest zrozumiały przekaz, który pozwala uwolnić emocje. Jednocześnie to nie jest film z wymyśloną tezą, na siłę edukujący. Owszem, być może spełni też rolę edukacyjną, ale nie w sposób nachalny. „Śubuk” to nie jest film o autyzmie, tylko film o kobiecie, która podejmuje walkę, dojrzewa do roli matki, znajduje w sobie nieprawdopodobną siłę i… zmienia świat wokół siebie.

Czytaj też:
„Czasem emocje łatwiej wyrazić w języku angielskim”. Borys Szyc o swojej roli w międzynarodowym serialu
Czytaj też:
„Kobieta na dachu” triumfuje na EnergaCamerimage w Toruniu!

Galeria:
„Śubuk” w kinach od 2 grudnia
Źródło: WPROST.pl / Kino Świat