Kabareciarze uderzają w Tuska i Hołownię. „Kwota wolna wisi w powietrzu”
Robert Górski i Wojtek Kowalczyk postanowili wziąć na warsztat najnowsze wydarzenia ze sceny politycznej. W krótkim, ale celnie napisanym nagraniu, które pojawiło się na profilu dziennikarza Mateusza Durlika, kabareciarze sparodiowali Donalda Tuska i Szymona Hołownię.
Powrót „Ucha Prezesa” w miniaturze
Polityka od lat jest wdzięcznym tematem dla satyryków. Wystarczy przypomnieć cieszące się ogromną popularnością „Ucho Prezesa”, które przez kilka sezonów komentowało rzeczywistość w sposób, jakiego nie odważyłaby się użyć żadna debata publiczna. To właśnie główny twórca i odtwórca roli tytułowego prezesa, Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju, wrócił do politycznego humoru, wcielając się tym razem w Donalda Tuska. Towarzyszył mu Wojtek Kowalczyk z Kabaretu Czesuaf, który wystąpił jako Szymon Hołownia.
Wspólnie stworzyli satyryczną rozmowę, w której nie zabrakło charakterystycznych dla Górskiego złośliwych obserwacji i absurdalnych puent.
„Kwota wolna” jako sukces i porażka
W nagraniu Robert Górski, jako Donald Tusk, został zapytany o największe osiągnięcie obecnego rządu. Odpowiedź nie pozostawiała złudzeń. „Mój największy sukces to z pewnością dotrzymanie obietnic i kwota wolna od podatku, znaczy, ona jest taka, jaka była, ale to ciągle przed nami jest ten sukces, który wisi w powietrzu, za chwilę się tym zajmiemy. Zostały nam dwa lata, więc wykorzystamy ten czas właśnie na tę kwotę” — powiedział. Na pytanie o największą porażkę premier Górskiego odpowiedział krótko: „No to ta kwota wolna od podatku”.
Nie zabrakło też aluzji do relacji z Karolem Nawrockim. „Prowadzimy z Karolem Nawrockim ożywioną dyskusję, wymianę zdań. Teraz piłka jest po jego stronie, bo ostatnio ja powiedziałem »Chyba ty«, więc czekam na odpowiedź z jego strony. Pewnie się jakoś do niej ustosunkuję” — dodał Górski.
Hołownia na emigracji? „Kończą mi się żarty”
Równie ciętą ripostą popisał się Wojtek Kowalczyk w roli Szymona Hołowni. Zapytany o ewentualną rezygnację z polityki i pracę w ONZ, odpowiedział z właściwą sobie lekkością: „Czy to jest koniec? Ja bym nazwał to początkiem. Są trzy powody. Pierwszy — dokuczają mi w Sejmie. To jest niemiłe, wie pan, kiedy staram się być dla innych grzeczny, [...] a słyszę, że »Hołownia to, Hołownia tamto«”.
Potem postawił na autoironię. „Po drugie kończą mi się żarty. Miałem napisanych dużo żartów, ale w połowie kadencji zauważam, że zaczyna mi ich brakować, a po trzecie po prostu no... inna trochę pogoda, też polityczna, co tu będę dużo opowiadał? Prokop jeździ po Ameryce, ja też chciałbym gdzieś polecieć po prostu”.
Na pytanie o przyszłość partii Polska 2050, Kowalczyk-Hołownia odparł z kamienną twarzą: „Bardzo proszę, spokojnie — Polska 2050, jak sama nazwa wskazuje, w kolejnych wyborach zdobędzie 2050 głosów”.