„Schön patrol” wyruszył na ulice. Tak dziennikarki TVP reagują na skandaliczny trend
Warszawianki musiały ostatnio przeżyć niemałe zaskoczenie, gdy na ulicach miasta spotkały… panie w odblaskowych strojach z charakterystycznym napisem, kojarzącym się ponurym „szon patrolem”. Trzy dziennikarki TVP, prowadzące program „Kwiatki polskie”, Katarzyna Kasia, Dominika Sitnicka i Magdalena Kasperowicz – ruszyły w miasto z nietypową misją.
„Schön patrol” odpowiedzią na „szon patrole”
Kasia, Sitnicka i Kasperowicz w ramach akcji nazwanej „schön patrol” podchodziły do kobiet i wręczały im kwiaty. Chciały w ten sposób odpowiedzieć na głośny ostatnio internetowy trend zwany „szon patrolem”. Pod tym hasłem kryją się grupy nastolatków wypatrujących dziewczyn w centrach handlowych i na ulicach, które ich zdaniem ubrane są wyzywająco, czy wręcz wulgarnie. Łatwo ich rozpoznać z daleka, bo chodzą ubrani właśnie w żółte kamizelki odblaskowe z napisem „szon patrolem” na plecach. Kiedy już dopadną ofiarę, robią jej zdjęcia, nagrania, które wrzucają do sieci z obraźliwymi, hejterskimi komentarzami. Dziennikarki TVP postanowiły zareagować na swój sposób — zamiast zawstydzać czy zastraszać, postawiły na gest wsparcia. Do nazwy patrolu dodały niemieckie słowo „schön”, które w tłumaczeniu oznacza „piękny”, a brzmieniem przypomina słowo, którego używają „mali, domorośli talibowie”, jak nazwała ich wcześniej inna dziennikarka, Joanna Racewicz.
„Schön patrol” wzbudził nie strach, lecz radość
„Na pomysł zorganizowania takiego patrolu wpadła Dominika Sitnicka, a my natychmiast z radością się do niej przyłączyłyśmy! Nasza akcja polegała na tym, żeby w reakcji na oburzające patrole napadające na dziewczyny i szkalujące je potem w internecie odpowiedzieć wsparciem i czymś pozytywnym” – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Katarzyna Kasia.
Prowadząca program „Kwiatki polskie” podkreśla, że reakcje przechodniów na ich akcję były bardzo różne. „Większość zaczepionych przez nas osób reagowała uśmiechem, ale w kilku wypadkach, zwłaszcza młodych dziewczyn, zdarzało się, że pierwszą reakcją był lęk i obawa. Dopiero po chwili, kiedy okazało się, że mówimy same miłe rzeczy, lęk opadał i zamieniał się w radość” – mówi dziennikarka. Dodała, że podczas akcji na ulicach Warszawy nie spotkały „żadnych przedstawicieli męskich patroli”.