Iwona Węgrowska: Lubię Trzaskowskiego, ale bardzo podoba mi się też Nawrocki

Katarzyna Burzyńska-Sychowicz: Interesujesz się polityką?
Iwona Węgrowska: Ja jestem apolityczna. Nigdy się w to nie bawiłam, nigdy się nie wypowiadałam na tematy polityczne.
Dlaczego?
Przede wszystkim zupełnie się na tym nie znam, zawsze zostawiałam te kwestie gdzieś z boku.
A kwestie wyborów, choćby ostatnio głowy naszego państwa?
Ja mam w sobie taki imperatyw, żeby doceniać, zauważać to, co dobre, co mi się podoba. Co do ostatnich wyborów, powiem ci szczerze, że ja bardzo lubię Trzaskowskiego, miałam okazję go spotkać i przyznaję:
Szanuję go jako człowieka, uważam, że to byłby superprezydent, ale bardzo podoba mi się też Nawrocki – wiele rzeczy, które mówił, przekonywało mnie. Podobało mi się też to, jak mówił, jak się zachowywał, jaką miał prezencję.
Kiedy okazało się, że Nawrocki będzie prezydentem, pomyślałam sobie, że chciałabym, żeby on był prezydentem wszystkich nas, całej Polski, przecież jesteśmy jednym narodem. Dlaczego się tak dzielimy? Przecież my jesteśmy Polską, jednym krajem, powinniśmy się wspierać i umacniać we wspólnocie. Powinniśmy być krajem, który wspiera i szanuje swojego prezydenta. Został demokratycznie wybrany i ufam, że chce dla naszego kraju jak najlepiej.
W naszym kraju jest ci najlepiej?
Nie potrafiłabym mieszkać gdzie indziej. Mogę wyjeżdżać, podróżować, ale tylko na chwilę, po czym muszę wrócić do siebie, do kraju. Jestem też bardzo rodzinna, więc jestem tam, gdzie moja rodzina. Kocham Polaków, wszystkich, potrafię wyciągnąć do każdego rękę. Choć bardzo mi się nie podoba, jak potrafimy się skonsolidować w niedobrej wierze. Np. ten hejt w kierunku córki Nawrockiego… Fajna, żywiołowa dziewczynka, która niesłusznie i bezpodstawnie zbierała cięgi. Sama mam dziesięcioletnią córkę i, powiem ci, non stop na nas spada hejt… Ubrała suknię do ziemi, to wszyscy: „O! Jaka fajna dziewczyneczka! Trzy latka ma i to jej tak pasuje”. Jak już ma dziesięć lat i ubrała długą suknię, to już się nie podoba, bo to ją postarza, bo to seksizm, bo coś tam… Naprawdę niejednokrotnie borykałyśmy się z nieprzychylnymi komentarzami. Ja jestem bardzo otwartą osobą, chwalę się nią, jestem z niej dumna. Nie chciałam mieć dzieci, ale spotkałam odpowiedniego mężczyznę i jak już się Lila urodziła, to zwariowałam.
Wszystko robię dla niej i cieszę się nią.
Jak ona reaguje na te komentarze? Pewnie docierają do niej.
Ona się dużo nauczyła ode mnie, już wie, jak reagować. Widziała wiele sytuacji, gdzie do mnie kierowano nieprzyjemności i wtedy to ona mi mówiła: „Mama, wiesz co? Nie przejmuj się”. Ja z kolei zawsze jej powtarzam: „Lisia, ja ciebie też pokazuję w mediach, nie każdy będzie cię kochał, nie każdemu będziesz się podobać, nie każdy będzie cię lubił. Niektórzy będą ci zazdrościć, inni krytykować, jeszcze inni wychwalać”. Ona jest na to przygotowana od samego początku. Zawsze starałam się mówić jej prawdę, również w kwestii mojego rozstania z jej tatą.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.