Gwiazdor polskiego kina lat 90. ma nietypową pasję. „Trzeba było być mądrzejszym”

Dodano:
Tadeusz Huk
Tadeusz Huk Źródło: Newspix.pl / Paweł Ulatowski
Tadeusz Huk konsekwentnie stroni od skandali, skupiając się na pracy artystycznej. Wybrał życie z dala od świateł reflektorów.

Tadeusz Huk, wybitny aktor znany z ról w takich filmach, jak „Aktorzy prowincjonalni” czy „Psy”, przez dekady pozostawał wierny sztuce, unikając medialnego zgiełku. Choć jego życie prywatne nie było wolne od wyzwań, konsekwentnie unikał skandali, skupiając się na pracy artystycznej i codzienności z dala od blasku fleszy.

Tadeusz Huk: Kariera filmowa i życie prywatne z dala od skandali

Tadeusz Huk urodził się 1 maja 1948 roku w Krakowie. Jego ojciec, znany adwokat, widział w nim swojego sukcesora, jednak on sam przymierzał się do studiowania architektury na ASP. Finalnie, za namową swojego przyjaciela, postanowił zdawać do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. – Dopiero PWST naprawdę mnie usatysfakcjonowało. Gwarantowało artystowskie życie, z dala od szarych realiów PRL-u, a to było moim celem. Zawód prawniczy jawił się wówczas nieciekawie – tłumaczył Huk w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”.

Na scenie zadebiutował w 1970 roku, a od 1974 roku związany był z Narodowym Starym Teatrem im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, gdzie stworzył wiele niezapomnianych kreacji. Na ekranie z kolei po raz pierwszy pojawił się w 1969 roku z epizodyczną rolą w filmie „Dzień oczyszczenia” Jerzego Passendorfera. Później wcielił się chociażby w postać Krzysztofa Malewskiego w „Aktorach prowincjonalnych” (1978) w reżyserii Agnieszki Holland. Wystąpił też w takich produkcjach, jak m.in. „Matka Królów” (1982), „Danton” (1982), „Psy” (1992), „Demony wojny wg Goi” (1998), „Operacja Samum” (1999), „Chłopaki nie płaczą” (2000) czy „Poranek kojota” (2001).

Mimo licznych sukcesów zawodowych, Huk konsekwentnie unikał życia w blasku fleszy i zainteresowania medialnego. W rozmowie z „Dziennikiem Polskim” przyznał: „Nie mogłem. Sprawy rodzinne zmusiły mnie do powrotu do Krakowa”. W innym wywiadzie dodał: „Panu, lubiącemu samotność, status celebryty jest obcy”.

– W swoim towarzystwie się nie nudzę, a jako celebryta się nie sprawdzam. Przy okazji serialu „Tylko miłość” parę razy trafiłem na jakieś stołeczne rauty, bez których wiele osób nie może żyć. Myślą, że gdy się raz na tydzień nie pokażą w kolorowej gazecie, to znaczy, że przestali istnieć. Nie powiem, nawet wielką atrakcją byłem („Skąd się tu wziąłeś?”), ale to nie dla mnie – tłumaczył.

Po odejściu ze Starego Teatru, Huk skupił się na innych pasjach. W wolnych chwilach maluje (najchętniej w swoim ogrodzie) i pisze wiersze. Ma nawet na swoim koncie kilka wystaw. Od kilku lat mieszka z żoną pod Krakowem. – Myślę, że udało mi się w życiu. Nie mam co narzekać. A jeśli, to na własny grzech zaniechania. Trzeba było w kilkunastu przypadkach być mądrzejszym. Nie narzekam. Przywołuję sobie Szekspira: „Życie jest tylko przechodnim półcieniem, /Nędznym aktorem, który swoją rolę /Przez parę godzin wygrawszy na scenie /W nicość przepada – powieścią idioty, /Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą”. Dlatego bądźmy bardziej uśmiechnięci, a życie stanie się radośniejsze. Życie to takie jajko z niespodzianką. To, co najważniejsze jest DZISIAJ – mówił w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...