Jay-Z ostro komentuje oskarżenia o gwałt. Mówi o swoich dzieciach: Opłakuję kolejną utratę niewinności
Przypomnijmy, w październiku 2024 roku kobieta, która anonimowo widnieje w pozwie jako Jane Doe, złożyła do sądu pozew, w którym zarzuciła gwałt Seanowi „Diddy'emu” Combsowi. W niedzielę 8 grudnia do pozwu cywilnego Jane Doe dodała jeszcze Shawna Cartera, czyli popularnego producenta i rapera Jaya-Z. Tym samym artysta stał się pierwszą gwiazdą oskarżoną o napaść seksualną w powiązaniu z P.Diddym.
Według Jane Doe, miała ona 13 lat, gdy została zaatakowana przez Combsa i Cartera podczas after party po Video Music Awards w 2000 roku. Miała się poczuć „oszołomiona” po wypiciu drinka i wejść do pobliskiej sypialni. Tam – według jej relacji – została najpierw zgwałcona przez Cartera, a następnie Combsa. Wedle słów Jane Doe, uderzyła ona Diddy'ego w twarz i wybiegła z imprezy. Carter pierwotnie w pozwie wymieniony został jako „Celebrity A”.
Jay-Z ostro komentuje zarzuty pod swoim adresem. „Nie gramy w takie gry”
Carter podkreślił, że jego przedstawiciel uważa, że jest to „próba szantażu” w celu „zawarcia ugody”. Raper zapewnił jednak, że nie widzi takiej możliwości i ma zamiar obnażyć kobietę i jej oszustwa. Podkreślił też, że nie zamierza płacić jej w ramach żadnej ugody.
W oświadczeniu wysłanym do mediów Jay-Z podkreślił, że jego największym zmartwieniem w tym momencie są jego dzieci – 12-letnia Blue Ivy i 7-letnie bliźniaki Rumi i Sir.
– Moja żona (Beyonce – red.) i ja będziemy musieli porozmawiać z naszymi dziećmi, z których jedno jest w takim wieku, w którym jej przyjaciele z pewnością zobaczą nagłówki w prasie i będą zadawać jej o to pytania. Będziemy musieli zdradzić im naturę tych roszczeń i wyjaśnić okrucieństwo oraz chciwość ludzką – dodał raper. – Opłakuję kolejną utratę niewinności. Dzieci nie powinny znosić czegoś takiego w tak młodym wieku. To niesprawiedliwe, że musimy tłumaczyć im niewytłumaczalne rzeczy, których celem jest niszczenie rodzin – stwierdził.
Autor piosenki „99 Problems” podkreślił, że swoje serce i wsparcie kieruje do wszystkich prawdziwych ofiar, które muszą obserwować, jak ta historia jest przedstawiana w mediach dla zysku.
– Popełniłaś straszny błąd myśląc, że wszyscy „celebryci” są tacy sami. Nie jestem z twojego świata. Jestem młodym mężczyzną, który wyrósł na Brooklynie. Nie gramy w takie gry. Mamy bardzo surowe zasady i honor. Chronimy dzieci, ty wykorzystujesz je dla osobistych korzyści. (…) Gdyby nie krzywda, którą im wyrządzasz, twoje oskarżenia byłyby tylko śmieszne – dodał.