Maja Sablewska: Zakończyłam długoletni związek. Jestem wolna
Wiktor Krajewski: Całkowicie zniknęłaś z przestrzeni medialnej. Gdzie byłaś?
Maja Sablewska: Chyba najwłaściwsza odpowiedź, to że byłam przy sobie. Odnoszę wrażenie, że przez ostatnie lata zajęłam się głównie sobą i to tak na dobre. Nie na zasadzie, że próbuję przetrwać, ale że rzeczywiście przetrwałam.
A teraz cieszę się tym, że odnalazłam siebie. Chociaż lepiej byłoby powiedzieć, że nauczyłam się siebie.
Tak naprawdę nigdy nie pchałam się do show-biznesu. To raczej show-biznes mnie wciągnął bez pytania. To wynikało z mojej pracy z artystkami, kiedy byłam ich managerką. Moim planem nie była sława. Chciałam wykonywać fajną robotę, pracować z ciekawymi ludźmi, robić coś z sensem nie tylko dla siebie i przy tym rozwijać swoje pasje.
Mówiąc „przetrwałam” chodzi mi o to, że dałam radę mimo wszystko. A miałam naprawdę różne momenty.
Jaki był najgorszy?
Ten, kiedy zostałam zatrudniona do programu „X Factor”. Edward Miszczak wymyślił, że będę odpowiednią osobą na stanowisko jurorki. Po pierwszej edycji wyrzucono mnie z fotela jurorskiego. I to nie dlatego, że była zła oglądalność, bo edycja ze mną zaliczyła rekordową oglądalność (5,5 miliona widzów), a dlatego, że nie spodobałam się Kubie Wojewódzkiemu. To był moment, gdy chciałam rozwijać się, a zostałam nie ze swojej winy czy błędów, potraktowana z buta. Przestałam wtedy też pracować jako manager, bo nie widziałam sensu dalszej pracy w tym zawodzie.
To był moment niezwykle dla mnie trudny, bo rozstania z Rabczewską i Górniak było dość konfliktowe. Ja tego konfliktu nie chciałam. To ze strony dziewczyn pojawiły się impertynencje wobec mnie.
Jesteś na nie dziś zła?
Było, minęło. Nikt do tego już nie wraca, ale tamten moment był dla mnie najtrudniejszy. Zachodziłam w głowę, co mam zrobić, żeby pokazać, jaka jestem. Nie chciałam tłumaczyć się z konfliktów, ale chciałam pokazać ludziom prawdę. Wymyśliłam swój program, bo bardzo chciałam pokazać, że to, czym zajmowałam się pracując z gwiazdami, czyli ich wizerunkiem, jestem w stanie robić ze zwykłymi, „niemedialnymi” Polkami.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.