Jacek Rozenek wydał 1,5 miliona złotych na rehabilitację. „Straciłem wszystko”
Jacek Rozenek zyskał popularność, jako m.in. Rafał Kozień, czyli homoseksualny przyjaciel Agnieszki Lubicz, w którego wcielał się w serialu „Klan”, Artur Chowański z „Barw szczęścia”, a także prowadzący „Pytania na śniadanie”. W ostatnich latach nie było jednak głośno o jego zobowiązaniach zawodowych, lecz poważnych problemach zdrowotnych. W 2019 roku aktor dostał udaru niedokrwiennego. Teraz opowiedział, z czym musiał się zmierzyć.
Jacek Rozenek w walce o zdrowie
Po udarze życie Jacka Rozenka diametralnie się zmieniło. Przez to, że aktor do szpitala trafił dosyć późno, okno czasowe na terapię się skończyło. Później na oddziale intensywnej terapii spędził sześć tygodni, a jego pierwsze dni tam – jak wyznał – wyglądały fatalnie. – Z pełną świadomością, ale byłem zamknięty w ciele. Nie potrafiłem powiedzieć, co mnie boli, kiedy boli, dlaczego boli. Miałem znakomitą orientację w tym, co się dzieje, ale nie mogłem mówić i to było potworne – wspominał jakiś czas temu na antenie Polskiego Radia.
Ostatnio Jacek Rozenek porozmawiał z Żurnalistą i w wywiadzie wrócił do tematu wyścigu z czasem oraz własnym ciałem, by odzyskać pełnię zdrowia. Aktor wyznał, że musiał zmierzyć się m.in. z ograniczeniami systemu opieki zdrowotnej. Podkreślił, że miesięczna opieka rehabilitacyjna z NFZ, to zaledwie trzy 45-minutowe sesje z fizjoterapeutą tygodniowo, co nie jest wystarczające dla kogoś, kto pragnie w pełni wrócić do formy. Z tego względu artysta był zmuszony co miesiąc wydawać na prywatną rehabilitację aż 20 tysięcy złotych. Łącznie na leczenie przeznaczył około 1,5 mln złotych.
– Jeżeli byłbym przywiązany do pieniędzy, no to bym tutaj płakał i jojczył strasznie, że to jest bardzo drogie, że jest niesprawiedliwe, bo ja zawsze płaciłem podatki. Miałbym prawo być zdenerwowany, a nie jestem zdenerwowany. Bo nie tutaj leży problem. Zapłaciłem ekstremalnie wysoką cenę, przede wszystkim nie w finansach, ale w pracy własnej. Pracy nad tym, żeby się ruszyło obydwiema rękami i nogami – mówił.
Następnie aktor szczerze przyznał, że niejednokrotnie musiał wybierać między kolejnymi sesjami rehabilitacji a codziennymi wydatkami. Mimo tego, nie zdecydował się na publiczną zbiórkę, choć brakowało mu środków, lecz postanowił sprzedać mieszkanie i samochód. Później, kiedy i to nie wystarczyło, liczył na bezinteresowną pomoc innych ludzi.
– Kiedy już doszło do takiego momentu, że nie było mnie stać na rehabilitację, w ogóle nie miałem żadnych pieniędzy, straciłem wszystko, poszedłem skruszony do swoich rehabilitantów i poprosiłem, żeby oni mnie tak za darmo rehabilitowali. Muszę to powiedzieć naprawdę z ogromną pokorą i czułością, że pochylili się nade mną. (...) Myślę, że to są wielcy ludzie – stwierdził Jacek Rozenek.