Krzysztof Skiba uderza w rozmodlonych. „Złodzieje stają się specjalistami religijnymi”
Krzysztof Skiba znany jest nie tylko przez wzgląd na twórczość zespołu Big Cyc, ale także ostre komentarze dotyczące decyzji rządzących czy bieżących wydarzeń społeczno-politycznych. Teraz artysta zabrał głos po raz kolejny i na swoim koncie na Instagramie skupił się na rozmodlonych politykach i nawróconych artystach.
Krzysztof Skiba o wierzących
W jednym ze swoich najnowszych wpisów w mediach społecznościowych Krzysztof Skiba nawiązał do polityków PiS, włoskiej mafii i... Kościoła. Artysta stwierdził bowiem, że w Polsce zachodzi „ciekawe zjawisko”. Zauważył, że kiedy na światło dzienne wychodziły afery związane z konkretnymi politykami, to szybko podkreślali oni w wywiadach swoją gorliwość. „Nagle popadają w egzaltacje religijne. Ogłaszają, że mają kontakt z Matką Boską lub Duchem Świętym. Najpierw odkryli, jak oszukiwać państwo polskie i skubać je na kasę, a później odkryli drogę do Boga” – pisał.
„W mediach pełno jest wywiadów z aferzystami związanymi z PiS, którzy nie opowiadają o tym jak kradli, tylko z płomieniem w oczach perorują, o swoich inspiracjach i zafascynowaniu Biblią, czy o naukach św. Faustyny. Przy takim natłoku «świadectw» gorącej wiary u oszustów, krętaczy i kryminalistów, widz może dojść do fałszywego przekonania, że w Polsce osoby wierzące, to środowisko na wskroś patologiczne” – kontynuował Krzysztof Skiba.
Następnie członek zespołu Big Cyc stwierdził, że taki pogląd może umacniać w ludziach fakt, iż „w mediach prawicowych złodzieje, którzy okradli własne państwo, stają się kimś w rodzaju specjalistów religijnych”. Potem porównał tego typu działania polskich polityków do... włoskich mafii, które słyną z religijności. Dodał, że podobnie jest w Meksyku, gdzie „mafiozi mają swoich kapelanów i opiekunów duchowych”. Wspomniał: „Rozmodlenie nie przeszkadza być przestępcą, a czasem nawet pomaga”.
Krzysztof Skiba w swoim wpisie nie oszczędził również kolegów po fachu. Według niego w ostatnim czasie pojawiło się wielu artystów, którzy „na stare lata” postanowili się nawrócić. „Bóg staje się rodzajem alibi, kimś w typie taniego terapeuty na telefon i pocieszyciela dla zagubionych dusz. Na starość niektórzy muzycy przestają się modlić do gitar i wzmacniaczy, a zaczynają do Pana z brodą. (...) I przestępcy i artyści są przekonani, że ten koleś (...) przyjdzie do nich i im wszystko wybaczy. A proboszcz tylko skasuje ofiarę i potwierdzi. Smutne” – podsumował.