Monika Olejnik zaatakowana w swoim programie. „Chciałabym, żeby pan mnie nie obrażał”

Mimo upływu lat, „Kropka nad i” cieszy się niesłabnącą popularnością. Choć jego gospodyni jest często krytykowana za sposób prowadzenia rozmów, to pozostaje czołową dziennikarką TVN24, a jej program należy do najchętniej oglądanych pozycji w TVN24. Monika Olejnik nie gryzie się w język i niejednokrotnie wyprowadza z równowagi swoich gości. Tak też się stało ostatnim razem.
Sprzeczka w „Kropce nad i”
W jednym z najnowszych wydań „Kropki nad i” gościem Moniki Olejnik był sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, Andrzej Dera. W trakcie rozmowy gospodyni programu poruszyła temat 80. urodzin byłego prezydenta Czech, Miloša Zemana. Podczas szeroko omawianego w mediach wydarzenia gościem polityka był Andrzej Duda, który bawił się w towarzystwie m.in. premiera Węgier Viktora Orbana, premiera Słowacji Roberta Fico oraz prezydenta Serbii Aleksandra Vukića.
Dziennikarze informowali, na urodzinach spotkali się „czescy komuniści, prorosyjscy politycy i dezinformatorzy”, co wzbudziło spore kontrowersje. Z tego względu w programie TVN24 Monika Olejnik, zwracając się do przedstawiciela prezydenta, zapytała: „Czy prezydent Andrzej Duda zgadza się z premierem Fico? Ostatnio prezydent bawił u byłego premiera Milosza Zemana i tam był właśnie Robert Fico, który właśnie teraz powiedział, że wybiera się na rocznicę zakończenia II wojny światowej do Moskwy. Dobrze robi czy źle?”.
– Premier odpowiada przed swoim elektoratem. Pan prezydent absolutnie nie ma takich poglądów. Rozbieżność jest ogromna – tłumaczył Andrzej Dera, na co Olejnik odparła, że mimo wszystko uczestniczył w spotkaniu, czym rozdrażniła swojego gościa. – Pani redaktor, ja wiem, że pani też bierze udział w różnych spotkaniach – powiedział polityk. – Nie biorę udziału w spotkaniach, gdzie są proputinowcy. Nie, proszę pana – ucięła z przekąsem dziennikarka.
– Pani brała udział w spotkaniach, gdzie były różne osoby, za które pani nie odpowiada, tak. Widziałem zdjęcia, na których pani była z osobami, które nie były krystaliczne. I tyle. Ale ja nie mam o to pretensji – kontynuował Andrzej Dera.
Dziennikarka poczuła się wówczas zaatakowana przez polityka i postanowiła dopytać o szczegóły. – Ale o kim pan mówi na przykład? Proszę powiedzieć, o kim. Przepraszam, przede wszystkim chciałabym, żeby pan mnie nie obrażał. Czy byłam na zdjęciu z kimś, kto jest proputinowski? Ostrzegany był pan prezydent, żeby nie jechać na to przyjęcie – mówiła.
W odpowiedzi Andrzej Dera, nie kontynuując wątku fotografii, nadal bronił decyzji prezydenta. Zaznaczył, że było to przyjęcie polityka, którego osobiście lubi Andrzej Duda. – Proszę z tego nie wyciągać żadnych wniosków politycznych. Wokół tego robi się jakaś aberracja polityczna – dodał.