Ekspert o nowym programie Polsatu. „Dla mnie jest to sztuczne”

Dodano:
Instruktorzy w programie „Siły specjalne Polska” Źródło: Cyfrowy Polsat
Format realizowany we współpracy z byłymi żołnierzami GROM i komandosami wzbudza wielkie emocje. Teraz specjalista ocenił wydarzenia w programie.

W tym sezonie Polsat przyciąga wielu widzów, a to ze względu na zróżnicowaną ramówkę. Na antenie pojawiają się dobrze znane hity, jak „Taniec z gwiazdami” czy serial „Teściowie”, ale wprowadzono również nowe formaty. Głośno jest m.in. o takich programach, jak „Halo tu Polsat”, „Moja mama i twój tata” czy „Siły specjalne Polska”. Teraz ekspert wypowiedział się o jednym z nich.

Komandos o „Siły specjalne Polska”

Jedną z nowości tego sezonu na antenie Polsatu są „Siły specjalne Polska”. Format ten jest polską adaptacją brytyjskiego „SAS: Who Dares Wins”, w którym grupa byłych żołnierzy jednostek specjalnych stawia przed uczestnikami wyzwania wymagające nie tylko tężyzny fizycznej, ale i wytrzymałości psychicznej. Program nadawany jest we wtorkowe wieczory o 20:10 i wiadomo już, że jego trzy pierwsze odcinki obejrzało średnio 382 tys. widzów.

Format wywołuje mieszane opinie internautów. Wiele osób jest pod wrażeniem zadań i oddania klimatu, który panuje na szkoleniach sił specjalnych. Inni z kolei nie szczędzą produkcji słów krytyki. Widzowie nieustannie oceniają też ekspertów programu – uczestników szkolą bowiem Wojciech Zacharkow (były szef selekcji do Jednostki Wojskowej AGAT), a także Marek Stan, znany jako „Włóczykij”, Piotr Hajkowski, zwany „Gniady” oraz Piotr Soyka, określany jako „Soyers”. Teraz ich pracy przyjrzał się były GROM-owiec, Paweł Mateńczuk ps. „Naval”.

Mężczyzna przyznał, że show jest „porównywalne do tego, co dzieje podczas etapów selekcji ochotników do jednostki specjalnej”. – Tam już na samym starcie próbuje się wybić z głowy pomysł wojskowej kariery osobom, których cielesność nie staje na wysokości zadania – powiedział, jednocześnie dodając, że niektóre sceny programu są nieco przesadzone – szczególnie jeżeli chodzi o zachowanie instruktorów oraz ich „wymuszone” krzyki.

– Dla mnie to jest troszeczkę sztuczne. W jednostkach specjalnych nikt na siebie nie krzyczy ani nie podnosi głosu. Tam są dojrzali mężczyźni i kobiety, którzy wykonują swoją robotę i nie trzeba na nich krzyczeć. W tym programie krzyk instruktorów moim zdaniem jest sztuczny i wymuszony. Ale sam byłem w podobnym programie i wiem, jak wyglądają rozmowy z reżyserem: „Musisz być dla nich bardziej ostry, musisz krzyknąć na nich, żeby to grało w telewizji”. Sam byłem tak przekonywany – ocenił były komandos w rozmowie z „Plejadą”.

Mężczyzna równocześnie podkreślił, że należy odgraniczyć reality-show od rzeczywistości. On sam brał udział w wielu tego typu programach i – jak twierdzi – „wie, jak to wygląda od kuchni”. – „Siły specjalne Polska” to show nastawione na przyciągnięcie widza przed ekran. Kręcenie programu telewizyjnego rządzi się własnymi prawami. Każdy uczestnik musi odczekać sporo czasu, zanim odegra swoją w danym odcinku. Ma to bardzo mało wspólnego z eliminacjami do jednostek wojskowych – mówił Paweł Mateńczuk.

– Oczywiście, że to jest swego rodzaju spłycanie tematu. Ale z drugiej strony nie widzę niczego zdrożnego w tym, że żołnierze, którzy byli operatorami w jednostkach specjalnych, wychodząc na rynek cywilny, dzielą się swoją wiedzą, czy robią nawet z tego show. (...) Na takie show patrzą też nastolatkowie, w których ma szansę zaszczepić chęć, może niekoniecznie pójścia do jednostek specjalnych, ale przywdziania munduru policji, wojska czy do innych służb, jak najbardziej. Tak działa popkultura. Popatrzmy na armię amerykańską, na której się wszyscy wzorują. Ją też budowała popkultura, filmy jak „Rambo” i „Commando” lub gry komputerowe. I to zachęca młodych ludzi do wstąpienia w służbę – dodał „Naval” w rozmowie z „Plejadą”.

Źródło: WPROST.pl / Plejada
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...