To niewiarygodne, jak przygotowywała się do roli w serialu „Ranczo”! Nagrywała... żonę Prokopa

Dodano:
Marcin Prokop i Ilona Ostrowska Źródło: Newspix.pl / TEDI, Michał Pieściuk
Ilona Ostrowska zdobyła popularność dzięki roli Lucy Wilskiej. Dla aktorki wcielenie się w Amerykankę nie było jednak najłatwiejsze.

Ilona Ostrowska jest niezwykle lubianą polską aktorką, która przed laty zasłynęła rolą Lucy Wilskiej w serialu „Ranczo”. Produkcja TVP zdobyła wówczas miliony widzów, a artystka zyskała ogólnopolską rozpoznawalność. Choć cały czas kontynuuje karierę, a ostatnio zagrała m.in. w produkcjach „Warszawianka” oraz „Sortownia”, nie jest o niej tak głośno, jak jeszcze kilka lat temu. Aktorka nie goni za blichtrem i w odmienny sposób prowadzi swoją karierę. Kiedy „wchodzi w rolę”, oddaje się temu jednak na 100 proc. 25 maja 2024 roku Ilona Ostrowska skończyła 50 lat.

Ilona Ostrowska o karierze

Ilona Ostrowska swoją przygodę z aktorstwem rozpoczęła na początku lat 90. Zaczynała w awangardowym Teatrze „Performer” w Zamościu, a w 1998 roku ukończyła wrocławską filię krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Później zagrała w takich produkcjach, jak „Życie jak poker”, „Tulipany”, „Długi weekend” czy „S@motność w sieci”. Przełom nastąpił w 2006 roku, kiedy ruszyła emisja serialu „Ranczo”.

Grana przez nią Lucy Wilska szybko zdobyła sympatię widzów, przez co aktorka zyskała rozpoznawalność. Okazuje się, że ta rola nie należała do najłatwiejszych, a wszystko przez wzgląd na narodowość odgrywanej postaci i jej specyficzny akcent. Niezbędna okazała się wówczas pomoc specjalistki, którą okazała się... żona Marcina Prokopa. Maria Prażuch-Prokop przez lata mieszkała w Chicago, więc sama mówiła z charakterystycznym akcentem.

– Ja ją nagrywałam na dyktafon, spotykałam się z nią i dużo od niej złapałam. Takiego wysokiego mówienia, takiego infantylnego – mówiła Ilona Ostrowska podczas wizyty w show Kuby Wojewódzkiego.

Choć prywatnie Ilona Ostrowska różniła się od odgrywanej przez siebie postaci, łączyła je jedna cecha charakteru, a mianowicie „wrodzony optymizm”. – Mimo różnych perypetii w życiu, prywatnych i zawodowych, zawsze jakoś myślę sobie: „Doooobra, nic się nie stało, trzeba iść naprzód”. Poza tym szybko wybaczam ludziom. Szkoda życia na trzymanie w sobie złości, a jeśli to robię, sama sobie przysparzam problemów – mówiła w rozmowie z Polskim Radiem.

Dziś Ilona Ostrowska rzadko udziela wywiadów i nie pokazuje się na branżowych imprezach – chyba, że naprawdę ją interesują lub są związane z jej planami zawodowymi. Jak mówiła w jednym z wywiadów, „stara się być niepopularna”. – Właśnie z tego czyni mi się zarzut: że działam niepopularnie, a przecież powinnam się udzielać, pokazywać. Wolę iść inną drogą – mówiła.

– Mój stosunek do tego kolorowego świata jest prosty: nie rozmieniać się na drobne i nie legitymizować bzdur. Wybieram tylko takie rzeczy, które mnie interesują. Ja naczytałam się Stanisławskiego, skończyłam starą, dobrą szkołę i chcąc nie chcąc, jestem dociążona tradycją. Poza tym w aktorstwie pociąga mnie to, co chyba każdego myślącego aktora – poruszanie się w nieznanych mi przestrzeniach. Teatralne show. (...) Problemem jest to, że aktorzy wychodzą do marnych seriali w pogoni za pieniądzem – wyznała w tygodniku „Przegląd”.

Ona sama cieszy się, że ma możliwość przebierania w propozycjach i wybierania takich, które jej odpowiadają. Twierdzi, że jeżeli role są bardziej różnorodne, tym lepiej dla niej. – Jestem wtedy szczęśliwszym człowiekiem. Najgorzej jest iść jedną, utartą ścieżką. (...) Czasami warto pójść pod prąd, wsadzić ten kij w rzekę, żeby zobaczyć, czy popłynie w drugą stronę – stwierdziła Ilona Ostrowska w „Interii”.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...