Krystyna Janda o zbliżającej się śmierci. „Spisałam w samolocie testament”

Bez wątpienia Krystyna Janda jest jedną z najbardziej cenionych i szanowanych polskich aktorek. Równocześnie 71-latka cały czas prowadzi dwie instytucje kulturalne: Teatr Polonia i OCH Teatr. Okazuje się jednak, że artystce zdarza się myśleć o zbliżającej się, niechybnej śmierci. Otworzyła się na ten temat w najnowszym wywiadzie.
Krystyna Janda o przemijaniu
Mimo upływu lat, Krystyna Janda cały czas jest aktywna zawodowo, zdarza jej się jednak zmagać z problemami zdrowotnymi. Wiadomo, że kiedy we wrześniu ubiegłego roku złamała nogę, jej rehabilitacja trwała aż ponad 7 miesięcy. Artystka apelowała wówczas do fanów, by na siebie uważali.
Teraz okazuje się, że zdarza jej się myśleć o przemijaniu. Aktorka poruszyła ten temat w najnowszym wywiadzie, czyli w podcaście „Onetu” pt. „Rachunek sumienia”. Wspomniała o swojej rodzinie i bliskich, dodając, że w rozmowie z dziećmi czasami porusza temat śmierci. Mówi wówczas: „Gdybym umarła, to pamiętajcie ten obraz jest kupiony na 50-te urodziny ojca i on idzie do jego córki, pamiętajcie, że dom trzeba sprzedać, pamiętajcie, co z fundacją itd. itp”. Zdradziła także, że całkiem niedawno spisała testament.
– Ostatnio wsiadając do samolotu, lecąc gdzieś bardzo daleko, spisałam w samolocie testament. Sfotografowałam i wysłałam do syna – wyjawiła Krystyna Janda.
Podczas rozmowy gwiazda nieco podsumowała także swoje życie i stwierdziła, że niczego nie żałuje. – Nie mam do siebie pretensji. Przeżyłam w zgodzie ze sobą swoje życie. Nie mam wielkich porażek życiowych, że musiałabym mieć do siebie wielkie pretensje. Nie czuję się winna – wyznała.
Poruszyła również temat religii. – Czy ja się umiem modlić? Nie umiem, ale chodzę do kościoła. Chodzę do Ewangelickiego, okrągłego — uwielbiam tam msze. (...) Jestem otwartą osobą. Nienawidzę ortodoksji w żadnej sprawie — dodała.