Wojciech Bojanowski rozstał się z matką swojego syna. „Z mojej winy”

Dodano:
Wojciech Bojanowski Źródło: PAP / Marcin Obara
Wojciech Bojanowski rozstał się z matką swojego dziecka. O wszystkim opowiedział w emocjonalnym poście.

Wojciech Bojanowski jest jednym z najpopularniejszy polskich reporterów. Od lat związany jest ze stacją TVN, ale nie ukrywa też swoich spraw prywatnych.

Bojanowski jest ojcem trzyletniego Jasia, którego mamą jest Marta. Para była związana ze sobą osiem lat, ale teraz reporter zdradził, że ich związek właśnie dobiegł końca. O wszystkim ze szczegółami poinformował w mediach społecznościowych. Punktem wyjścia była relacja z jego synkiem. „Bez wątpienia, od urodzenia Janka, bardziej czuję się tatą, niż dziennikarzem. Półtora roku temu, po ośmiu latach związku, rozstaliśmy się z jego mamą Martą” – zaczął.

Później zdradził, że okres rozstania był nie tylko trudny, ale przede wszystkim bolesny. „Przez półtora roku bardzo trudno było mi się pogodzić z tym, że moje dziecko będzie się wychowywało w »rozbitej rodzinie« i to rozbitej z mojej winy. Dużo mi zajęło, by zrozumieć, że mogę być dobrym tatą dla Janka, jednocześnie nie będąc w związku z jego mamą. Wydaje mi się, że wielu podobnych do mnie rodziców, może żyć w poczuciu winy, że rozstając się, zrobili swojemu dziecku »krzywdę«. Dzisiaj staram się wierzyć, że można być dobrym samodzielnym rodzicem. Janka wychowujemy z Martą wspólnie, więc nigdy nie nazwę się »samotnym ojcem«. Mam też wokół siebie wielu cudownych Przyjaciół i innych życzliwych ludzi, przez co nie czuję się ani trochę samotny” – wyznał. Na koniec dodał, że post napisał, żeby dodać otuchy innym rodzicom, którzy wychowują swoje pociechy osobno.

Wojciech Bojanowski stracił dziecko

Wojciech Bojanowski niedawno pokazał też zdjęcie z cmentarza, gdzie zabrał swoją trzyletnią latorośl. Mało kto wie o tym, że kilka lat temu dziennikarz stracił pierwszego syna. Kiedy matka była w czwartym miesiącu ciąży zdiagnozowano u dziecka zespół Edwardsa. O tym dramatycznym przeżyciu opowiedział w rozmowie z Martyną Wojciechowską.

– Marta dzwoni i mówi, że była na jakichś tam badaniach. Okazało się, że nasze dziecko jest chore... bardzo, prawdopodobnie nie urodzi się żywe, ma na wierzchu wnętrzności, że ta ciąża się nie może udać, nie może się skończyć dobrze. Ja jestem na tym statku i czuję się bezsilny, bo mogę stanąć na głowie, ale nie zmuszę włoskiego rządu i straży granicznej, żeby nam pozwoliła zbliżyć się do tego brzegu – przyznał wówczas smutno.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...