Muniek Staszczyk: Płaciłem za seks. Gdyby nie żona, zapiłbym się na śmierć
60-letni Muniek Staszczyk od 1982 roku jest liderem zespołu T. Love. Znamy go z piosenek takich jak „Ajrisz”, „Warszawa”, „Nie, nie, nie”, „I Love You”, „To wychowanie” czy „King”.Prywatnie w lipcu 1989 poślubił Martę Kucharzak. Wspólnie mają dwoje dzieci, syna Jana (ur. 1990) oraz córkę Marię (ur. 1993).
Muniek Staszczyk u Żurnalisty: Płaciłem za seks
Z okazji okrągłych urodzin, które Muniek Staszczyk obchodził 5 listopada, artysta pojawił się w popularnym podcaście Żurnalisty. Jak wszyscy goście popularnego internetowego twórcy odpowiedział na pytanie, czy kiedykolwiek płacił za seks.
– Raz płaciłem, a kilka razy było tak, że zabierali nas tacy koledzy – to były lata 90., takie klimaty półmafijne – stwierdził, podkreślając, że to tacy ludzie zabierali go do tego typu miejsc. – Ja byłem traktowany dziwnie, bo rozmawiałem z dziewczyną przez pół nocy i nic w ogóle nie było. Ona patrzyła najpierw na mnie jak na świra, że jestem jakimś psycho czy coś – stwierdził.
Staszczyk tłumaczył, że wizyty w takich miejscach były dla niego interesującym doświadczeniem, ponieważ ciekawy był motywacji prostytutek.
– To była rozmowa o tak zwanej sytuacji, wiesz, że ma córkę i że to jest praca i że po prostu musi. A ja mówię, że ja generalnie tak życie chłonę i to mnie interesuje, bo jestem muzykiem, ona coś tam kojarzyła, że teksty pisze, i mówię, że to są też dla mnie inspiracje – opowiedział. – Bo mnie interesował taki imperatyw dziewczyny, która pracuje na godziny, że nie wiem, czy wyłącznie to jest kwestia, że lubi seks, czy jakieś inne sprawy, i byłem tam jako dziwny klient. Nie mówię, że jakiś niewinny czy coś, ale gadałem naprawdę z dziewczyną długo. To była naprawdę ciekawa rozmowa – stwierdził.
Muniek Staszczyk: Gdyby nie żona, zapiłbym się na śmierć
Staszczyk opowiedział też o problemach w swoim małżeństwie, przyznając, że jego żona wystawiła jego walizki za próg pod koniec lat 90. i w 2009 roku.
– Byłem takim kozakiem, nie miałem pięćdziesiątki nawet. Tyle chłopaków tam się rozwodzi, ma nową kobietę. Byłem gotowy. Ale teraz jak na to patrzę, to już nie chodzi nawet o jakieś kwestie moralne tylko po prostu, jaka by to była kicha, jaka tragedia. W sensie wiesz, pomyślałem sobie, że te wszystkie płyty, które nagrałem, to wszystko, co zrobiłem artystycznie, to wszystko, że miałem przyjaciela w domu w postaci żony – stwierdził.
– Pomyślałem sobie, że dzięki tej kobiecie istnieję, funkcjonuje, bo tak to byłbym się zapił na śmierć, czy zaćpał. Może nie zaćpał, bo nie byłem nigdy takim ćpunem. Teraz jak patrzę na to, to tylko do kościółka dziękować za to, bo nie wyobrażam sobie tego – podkreślił artysta. – To jest dar od Boga, dar od losu – ocenił Staszczyk.