Andrzej Saramonowicz zaatakował córkę Jacka Kaczmarskiego. Patrycja Volny ujawniła wiadomości
Trwa medialna wojna między Andrzejem Saramonowiczem a Patrycją Volny, córką Jacka Kaczmarskiego. Stało się tak za sprawą wymiany prywatnych wiadomości między nimi, które zostały ujawniony przez Patrycję Volny. Wszystko zaczęło się od długiego wpisu reżysera, który opublikował w dniu urodzin Jacka Kaczmarskiego i od komentarzy, które znalazł po tym postem. Andrzej Saramonowicz wtedy nie wytrzymał i napisał ostre wiadomości córce nieżyjącego artysty.
Andrzej Saramonowicz świętował dzień urodzin Jacka Kaczmarskiego
W dniu 22 marca Andrzej Saramonowicz postanowił wspomnieć Jacka Kaczmarskiego. Właśnie wtedy nieżyjący artysta obchodziłby swoje 66. urodziny. „Dla mnie na zawsze pozostanie jednym z najważniejszych artystów, którzy mnie ukształtowali. Poniżej wiersz-piosenka z tych mniej znanych – piękny, mądry tekst i w każdym słowie „mój” – napisał reżyser.
Pod jego postem pojawiło się mnóstwo nieprzychylnych artyście komentarzy. Internauci ostro wypomnieli wątki z życia prywatnego Jacka Kaczmarskiego, które w 2017 roku ujawniła jego córka, Patrycja Volny. Powiedziała wtedy w rozmowie z „Dużym Formatem”, że jej ojciec miał problemy z alkoholem i znęcał się fizycznie nad żoną, a matką Patrycji, Ewą Volny. Nazwała go też „sfrustrowanym i agresywnym”.
„Gdyby Kaczmarski żył, pewnie nadal by żonę był”, „Dobrze że nie ukształtował Pana pod względem traktowania najbliższych”, „Niestety, artystycznie – wpisał się w czas, ale jako człowiek- straszny typ, zwłaszcza dla żony i córki. To go przekreśla w moich oczach. Po pierwsze człowiek, a po drugie artysta” – komentowali internauci.
Patrycja Volny ujawniła szokujące wiadomości od reżysera
Reakcja internautów musiała zaboleć Andrzeja Saramonowicza, ponieważ właśnie wtedy zaczął wysyłać szokujące wiadomości córce Jacka Kaczmarskiego. Najpierw kobieta nie ujawniła ich autora, pisząc, że czeka aż on sam to zrobi.
”Za******ś ojca dokumentnie. Nie wiem, czy to chciałaś osiągnąć, opowiadając o nim to, co opowiadałaś, ale efekt jest jednoznaczny. Żal” – brzmiała pierwsza wiadomość.
Zaraz potem Patrycja Volny otrzymała kolejne wiadomości. Przyznała, że najpierw usuwała swoje posty, a potem znów je dodawała. „Niech tekst mówi sam za siebie. Więcej ode mnie nie usłyszycie na ten temat. Błogosławiony ten, który nie mając nic mądrego do powiedzenia, nie obleka tego w słowa” – napisała Patrycja Volny.
„Myślę, że się zupełnie pogubiłaś. I straciłaś kompas, co przyzwoite, a co nie. Nie neguję i nigdy nie negowałem twojej prawdy o ojcu. Ale to nie jest jedyna prawda o Nim. Był wielkim artystą i jego twórczość powinna zostać wśród ludzi. Swoją nastoletnią histerią, której nigdy w dorosłym wieku nie zanegowałaś, zrobiłaś polskiej kulturze wielką przykrość. Nie mówiąc o tym, że jako rodzic również nie zdałaś egzaminu. Łatwo jest wytykać źdźbło trawy w cudzym oku, nie dostrzegając belki w swoim” – brzmiała kolejna wiadomość.
Andrzej Saramonowicz ujawnia się jako autor wiadomości
Patrycja Volny nie musiała długo czekać, by autor szokujących wiadomości się ujawnił. W sobotę, 25 marca, Andrzej Saramonowicz postanowił napisać długi post, w którym stwierdził, że padł ofiarą „manipulacji medialnej”.
„Sposób przedstawienia sprawy sugeruje, że oto nagle napada ją nieznany jej typ, który – mając w lekceważeniu jej złe osobiste doświadczenia – dręczy ją, chcąc uratować dobre imię artysty, będącego w prywatnym życiu strasznym oprawcą. Otóż sprawa jest dużo bardziej skomplikowana” – napisał na Facebooku.
W dalszej części długiego wpisu Andrzej Saramonowicz stwierdził, że Patrycję Volny zna od lat, współpracował z nią nawet na planie swojego filmu „Lejdis”. Po paru latach znajomości zaczęli rozmawiać o stworzeniu filmu o Jacku Kaczmarskim.
„(...) Z Patrycją Volny i jej matką spotykaliśmy się wielokrotnie. Wszyscy byliśmy zainteresowani filmem biograficznym o Kaczmarskim, nikt z nas nie chciał zrobić okolicznościowej laurki. To miała być rzecz o wielkim artyście i mrocznym człowieku. Obie panie opowiadały mi z detalami o życiu z Jackiem Kaczmarskim, niczego nie ukrywając: o jego alkoholizmie, niedojrzałości, stanach depresyjnych i epizodach alkoholowej agresji. Miałem wówczas wrażenie wielkiej szczerości z ich strony. Dlatego zdziwiły mnie późniejsze wywiady Patrycji Volny, w których przedstawiała ojca w znacznie gorszym świetle niż to opowiadała potencjalnemu filmowemu biografowi, jakim miałem być” – dodał Andrzej Saramonowicz.
Reżyser przyznał, że w pewnym momencie wycofał się z pomysłu stworzenia filmu o Jacku Kaczmarskim z powodów problemów w swoim życiu osobistym. Uświadomił sobie też, że stworzenie takiej produkcji nie byłoby proste ze względu na prawa majątkowe. W tym czasie miał też obserwować wywiady Patrycji Volny i zwracać uwagę, że z wielkiego artysty robi „agresywnego alkoholika”.
„I tak oto Jacek Kaczmarski stał się wyłącznie agresywnym alkoholikiem, a widziana wyłącznie przez taki pryzmat jego twórczość: całkowicie nieważna (...) Kaczmarski przestał być nie tylko bardem, ale nawet osobą kontrowersyjną. Jest dziś wyłącznie jednoznaczny: pijak, co bił żonę i łypał pożądliwie na córkę. Taki jego obraz wykreowała Patrycja Volny, jednocześnie cały czas korzystając z majątkowych praw autorskich po artyście” – napisał Andrzej Saramonowicz.
Reżyser zacytował też jedną z wiadomości, które wysyłał do Patrycji Volny, tłumacząc się, że była wyrwana z kontekstu, a jemu samemu chodziło jedynie o brak możliwości stworzenia filmu o Jacku Kaczmarskim. Stwierdził też, że zachowanie Patrycji Volny „sprawiło mu wielką przykrość”, a na koniec zarzucił jej „porzucenie własnej córki”.
Patrycja Volny nie wdawała się w dyskusję, ale postanowiła skomentować jego wpis na swoim profilu. „Pan S. kontynuuje swoje wypociny. Powiem tyle – słowa wyrwane z kontekstu można interpretować wszelako. Ja się o nic nie prosiłam, nie rozmawiałam z Panem S. od trzech lat prawie. Przykro mi i współczuję braku innych zajęć. Na tym koniec” – napisała.