„Przyjaciółki” wspominają 10 lat na planie serialu
Aktorki zgodnie stwierdzają, że nie przewidywały tego, że spotkają się kiedyś na planie dwudziestego sezonu „Przyjaciółek”, a jednak widzowie towarzyszą niezmiennie Indze, Zuzie, Patrycji i Ance w ich perypetiach.
– Pamiętam, że te początki były bardzo ekscytujące, bo nie wiedzieliśmy, jaki kształt przybierze ten serial, jak zostanie odebrany(…). Wszystkie miałyśmy z tego bardzo duży fun – mówi Magdalena Stużyńska, serialowa Anka.
– W życiu nie podejrzewałam, że będziemy rozmawiały po 10 latach i że ten serial będzie tyle trwał – dodaje Anita Sokołowska. Na szczere wyznanie zdecydowała się też serialowa Zuza. Czego się obawiała? – Powiem szczerze i uczciwie, że ja się bardzo bałam pracy przy tym serialu, dlatego, że trzy dodatkowe kobiet na planie z takimi nazwiskami już wtedy, z takimi osobowościami... bardzo obawiałam się różnych tarć między nami. A ponieważ jestem takim typem „chłopaczary”, to bardzo się bałam tej energii kobiecej (…), ale po pierwszym dniu zdjęciowym te moje obawy natychmiast się rozmyły – przyznaje Anita Sokołowska.
„Przyjaciółki” w wyjątkowym wywiadzie
Aktorki w specjalnym materiale opowiadają o pierwszym spotkaniu, zdradzają czy od razu się polubiły, wspominają pierwszą scenę, jaką wspólnie nakręciły i mówią, jak serial wpłynął na ich życie.
– Myślę, że przede wszystkim dzięki „Przyjaciółkom” doceniłam przyjaźń. Wcześniej byłam bardzo skoncentrowana na karierze, na pracy i gdzieś ta przyjaźń… zawsze myślałam, że mam na to czas. Doceniłam tę przyjaźń, taką kobiecą, szczerą, ale wiadomo, że o tę przyjaźń trzeba dbać i mieć na nią czas – Małgorzata Socha.
– Może w życiu nie mam takich czterech przyjaciółek, ale wiem, że jeśli kiedykolwiek zwrócę się z jakąś prośbą do dziewczyn, to jestem przekonana, że pomogą mi, że zostanę przez nie wysłuchana – mówi Anita Sokołowska. Odtwórczynie głównych ról mówią również, ile łączy je z postaciami, w które się wcielają.
– Były takie momenty, kiedy nie bardzo Patrycję rozumiałam, a musiałam. Temperament na pewno mamy wspólny. Wydaje mi się, że ona bardzo lubi ludzi. Lubi też dawać drugą szansę i gdzieś wierzy w człowieka. I ja też mimo wszystko wierzę – mówi o swojej postaci Joanna Liszowska.