Jarosław Jakimowicz jednak doczeka się śledztwa w swojej sprawie. Sąd zdecydował za prokuraturę

O nakazie wszczęcia śledztwa w sprawie Jarosława Jakimowicza w czwartek 13 stycznia poinformował na swoim profilu na Facebooku Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. „Ponieważ dyspozycyjna wobec partii rządzącej prokuratura nie chciała prowadzić śledztwa w jego sprawie, odwołaliśmy się do sądu i wygraliśmy!” – donosili aktywiści.
„Odważna sędzia Renata Kielak-Komorowska z Sądu Rejonowego dla Warszawy Żoliborza stanęła po naszej stronie i nakazała prokuraturze prowadzenie śledztwa w sprawie czynów, których dopuścił się Jarosław Jakimowicz. W tej sytuacji prokuratura musiała wszcząć śledztwo i tak się stało, właśnie otrzymaliśmy decyzję w tej sprawie” – pisali dalej autorzy komunikatu.
Współpracujący w ostatnim czasie z Telewizją Polską Jarosław Jakimowicz będzie więc musiał wytłumaczyć, co miał na myśli, kiedy opisywał w swojej autobiografii historię, noszącą znamiona handlu ludźmi. Śledczy mają także zbadać jego ewentualną odpowiedzialność z art. 256 i 257 kodeksu karnego, czyli napaść z powodu ksenofobii, rasizmu lub nietolerancji religijnej oraz propagowanie faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego. Za wymienione wyżej czyny aktorowi mogą grozić nawet trzy lata więzienia.
OMZRiK zainteresowany sprawą Jarosława Jakimowicza
Już w kwietniu ubiegłego roku na stronie portalu zrzutka.pl OMZRiK informował o ponad 30 zgłoszeniach nadesłanych od osób, które Jarosław Jakimowicz miał znieważyć w mediach społecznościowych. „Wygląda na to, że Jakimowicz ma obsesję na punkcie tego, kto jest prawdziwym mężczyzną, a kto nie jest. Jego ulubione określenia, kierowane do zupełnie przypadkowych osób »spotkanych« w mediach społecznościowych, to »ciota«, »cwel«, »faja«. Ze wszystkich znieważonych pięć osób zdecydowało się wejść na drogę prawną. Jako ośrodek oferujemy pomoc prawną pokrzywdzonym, pełnomocnictwo i finansowanie procesu” – czytaliśmy w wiadomości z tamtego okresu.
„Nasza organizacja złożyła zawiadomienie o handlu dziećmi w celach pedofilskich w którym miała brać udział Jakimowicz co dokładnie opisał w swoje autobiografii” – dodawano. Fragmenty wspomnianej książki pojawiały się już na kilku portalach informacyjnych, do tej pory jednak prokuratura nie zajęła się ich treścią. W wydanym w 2019 roku „Życiu jak film” (wyd. Oficyna 4eM) aktor wspomina m.in. kradzieże, których dopuszczał się na emigracji. Wspomniał też o swoim kontakcie z handlarzem ludźmi. Usłyszał, że jeśli będzie chciał, to „załatwi mu dziewczyny”.
„Ja oczywiście, będąc w tak młodym wieku, nie bardzo sobie mogłem to wszystko wyobrazić. Jednak pogadałem z tym człowiekiem. Byłem bardzo ciekaw. Okazało się, że mogę taką dziewczynę mieć za dwa tysiące marek.
– Będzie twoja – powiedział.
– No dobra! – Zdecydowałem, zupełnie nie zdając sobie sprawy, na co się piszę”.
W dalszej części książki Jarosław Jakimowicz opisał konkretyzację tej oferty.
„Po jakimś czasie jedna z koleżanek Tajek oznajmiła mi, że w mojej sprawie chyba już wszystko załatwione. Machnąłem już dawno ręką na te dwa tysiące marek, które w swoim odczuciu straciłem. A tu nagle znów ten facet – wraca ze spełnioną obietnicą. Dziewczyną!
Pojechałem do mafijnego mieszkanka – takie miejsca zupełnie mnie nie przerażały, dobrze znałem ten klimat. Usiadłem, czekałem. Nagle drzwi się otworzyły, a obok sprawcy całego zamieszania stanęła dwunastoletnia dziewczynka.
– Co to jest? – spytałem, nie mogąc wyjść ze zdumienia.
– No jak to, twoja dziewczynka – Jugol radośnie przyklasnął, dumny z siebie.
– Ale... – zacząłem się trochę jąkać. – Ona jest mała... trochę... jakby.
– Spokojnie, urośnie ci! Wciąż miał na twarzy szeroki uśmiech i pewność, że wszystko jest w idealnym porządku.
Zalała mnie lawina myśli: Jak wrócę z nią do domu? Do jakiej szkoły mam ją wysłać? W jaki sposób mam ją wychować?”.