Mary Komasa opowiedziała o walce z endometriozą: „Uczucie, jakby ktoś rozkrajał cię żywcem”
O chorobie dowiedziała się przypadkiem, podczas rutynowej kontroli u ginekologa. Lekarka zdziwiła się, że zwykłe badanie wywołuje u piosenkarki tak silny ból. Wtedy Mary Komasa po raz pierwszy usłyszała o endometriozie.
Diagnoza
– Laparoskopia, która miała być tylko badaniem, zamieniła się w operację. Lekarze potwierdzili podejrzenia i od razu wycięli tkankę w miejscach, w których było to możliwe. Miałam 24 lata, po dekadzie walki z chorobą, dostałam w końcu diagnozę – wspomina Komasa w wywiadzie dla magazynu „Vogue”. Artystka rozpoczęła intensywne leczenie, dobrze zareagowała na kurację hormonalną i przez kilka lat cieszyła się normalnym życiem.
Ból, szpital i kolejna operacja
Ból zaczął niestety powracać. Z miesiąca na miesiąc Mary Komasa czuła się coraz gorzej. – Dwa dni leżałam w łóżku, wyjąc. To było uczucie, jakby ktoś rozkrajał cię żywcem. W krytycznym momencie straciłam przytomność – opowiada piosenkarka, chwaląc swojego partnera, że trwał przy niej w najgorszych chwilach. – W oczekiwaniu na drugą operację, lekarze przepisali mi opioidy, ale zrezygnowałam z tej terapii, bo czułam się zbyt oderwana od rzeczywistości – wspomina artystka.
Z czasem Komasa zastąpiła silne leki olejkiem CBD i specjalną dietą. Druga operacja przywróciła wokalistce w miarę normalne życie, ale wciąż nie wiadomo, czy będzie mogła zajść w ciążę. – Moje zmaganie się z niepłodnością podważyło poczucie kobiecości – przyznaje w „Vogue'u”. By poradzić sobie z tą sytuacją, piosenkarka zdecydowała się na psychoterapię.