Bartosz Bielenia wyznaje: Jestem sprawcą przemocy. Poruszający wpis aktora
Szkoła Filmowa w Łodzi jest najbardziej znaną uczelnią tego typu w Polsce, a jej absolwenci robią kariery filmowe i telewizyjne. Od kilku dni trwa wrzawa, która zaczęła się od listu otwartego Anny Paligi, w którym aktorka opisała pełne przemocy praktyki wykładowców. Później głos w dyskusji zajęła Zofia Wichłacz, która wyznała, że podobne zachowania doprowadziły ją do zaburzeń odżywiania i stanów lękowych, a ostatecznie do odejścia z Akademii Teatralnej w Warszawie.
Bielenia: Jestem sprawcą przemocy
Teraz swoje doświadczenia opisał Bartosz Bielenia, który przyznał otwarcie, że „jest sprawcą przemocy” i brał udział w „wielu fuksówkach”.
„Jako »car«, a następnie jako mniej lub bardziej bierny świadek, bądź gość »kwarców«. Jestem bardziej niż pewien, że w ciągu tych kilku lat skrzywdziłem ludzi, którzy dopiero co stawiali kroki w tym zawodzie” – napisał w długim poście na Facebooku aktor. Przyznał, że „droga do zrozumienia swojego postępowania była bardzo długa”. Przyznał, że bagatelizował wszystkie głosy, zarówno te od swojej ówczesnej partnerki o tym, że może być do doświadczenie bardzo trudne dla wielu ludzi. Jak wyjaśnił, „ostatnie resztki iluzji rozmyły się”, gdy usłyszał o doświadczeniach swojej znajomej. Przyznał, że nie przeprosił jednak wtedy. „Mogę to jednak zrobić dzisiaj. Przepraszam. Przepraszam wszystkich którzy poczuli się dotknięci przez moje działania. Z całego serca" – podkreślił.
Aktor też był fuksowany
Dalej Bielenia wyznał, że też był fuksowany, jednak wydarzenia te ukształtowały jego charakter. „Nigdy w trakcie fuksówki nie poczułem się upokorzony czy poniżony. Nikt MNIE też do tego nie zmuszał i nie przekroczył MOICH granic. Studenci, którzy ją prowadzili, reagowali kiedy można było poczuć się zagrożonym i wspierali w trudnych momentach. Byłem świadomy formy w której się znajdujemy” – napisał. „Moje wspomnienia nie są też efektem wyparcia mojego traumatycznego doświadczenia” – dodał.
„Trauma nie hartuje”
Na koniec aktor przyznał, że można było do tego rytuału podejść inaczej. „Rytuały inicjacyjne mogą odbywać się bez przemocy. Wierzę, że możemy je redefiniować i tworzyć na nowo. Trauma nie hartuje” – podkreślił na koniec.