Zagraniczni recenzenci ostro o filmie „365 dni”. Produkcja jest nr. 1 na Netfliksie, a na Tik Toku trenduje #365days

Dodano:
Zdjęcie z filmu „365 dni” Źródło: Next Film
Kilka dni temu film „365 dni” w reżyserii Barbary Białowąs i Tomasza Mandesa został udostępniony na Netfliksie na całym świecie. Blanka Lipińska, autorka bestsellerowej powieści, na kanwie której powstał film, w kolejnych dniach chwaliła się oglądalnością produkcji na swoim Instagramie. Tymczasem w sieci pojawiają się pierwsze zagraniczne recenzje obrazu i... nie są najlepsze. Dodatkowo na Tik Toku powstał nowy trend - nagrywanie swoich reakcji na konkretne sceny w „365 dniach”.

Wyzwanie na Tik Toku

Zack Sharf pisze na łamach „Indie Wire”, że historia miłosna w filmie oparta jest na „gwałcie i syndromie sztokholmskim”. Wspomina, że na Tik Toku powstało wyzwanie, które polega na nagrywaniu swojej reakcji, oglądając niektóre momenty w filmie. Zwraca uwagę na to, że to przynosi jeszcze większą popularność obrazowi, ponieważ inni chcą się dowiedzieć, dlaczego wzbudza aż takie zainteresowanie i sami je podnoszą, sprawiając, że film jest numerem 1. w kilkunastu krajach. Obecnie oznaczone hasztagiem #365days wyzwanie na Tik Toku ma 146,6 mln wyświetleń wideo, a liczba ta wciąż rośnie.

Pornograficzne sceny

Meghan O'Keefe z portalu „Decider” nazywa film „polską wersją »Pięćdziesięciu twarzy Greya«” i pisze, że to produkcja, która jest „najbliżej filmom pornograficznym” na Netfliksie. „Czy »365 dni« to jeszcze bardziej skandaliczna i seksowna wersja amerykańskiego hitu »Pięćdziesiąt twarzy Greya«? Lepiej w to uwierz. Istnieje stereotyp, że Europejczycy są mniej pruderyjni w kwestiach seksualności i ten film zdaje się to potwierdzać” – czytamy. „Myślałeś, że »Pięćdziesiąt twarzy Greya« jest nieprzyzwoity? Scena z łodzi z »365 dni« wygląda na prawdziwą, hardkorową pornograficzną scenę miłosną” – pisze.

„Ten film jest o syndromie sztokholmskim”

John Serba, również z portalu „Decider” pisze: „Jasne, jest bez smaku, regresywny, cyniczny, antyfeministyczny i jałowy intelektualnie, ale czy jest gorący? Może, jeśli potrafisz rozdzielić kontekst i skoncentrować się na idei, że tuż przed twoimi oczami odbywa się nie do końca pornograficzny stosunek seksualny”. Dalej pisze, że w filmie są aż trzy sceny w sklepie – o kupowaniu ubrań. „Zasadniczo ten film jest o syndromie sztokholmskim!” – kwituje.

„Najgorszy film, jaki kiedykolwiek widziałam”

Taylor Andrews z „Cosmopolitan” nie przebiera w słowach i już w pierwszym zdaniu swojej recenzji pisze, że „»365 dni« to najgorszy film, jaki kiedykolwiek widziała”. „I to pomimo roli mężczyzny, który ma chyba najlepiej wyrzeźbione ciało, jakie kiedykolwiek widziałam w moim życiu. Nawet on nie był w stanie utrzymać tego filmu” – stwierdziła. Jak pisze dziennikarka, film na podstawie książki Lipińskiej, „romantyzuje niezwykle toksyczny związek, co nigdy nie jest ok”.Utrwala również piętno wokół BDSM„ – dodaje.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...