Materiał TVP o strajku nauczycieli wzbudził kontrowersje. Dziennikarze urządzili prowokację
„A może by tak umówić się na prywatne korepetycje ze strajkującymi nauczycielami? W godzinach, gdy trwa protest? Zrobiliśmy to w Alarm TVP 1. Próby były owocne, kosztowne, ale bez faktur..”. – napisał na Twitterze Przemysław Wenerski, zapowiadając tym samym emisję sobotniego programu. Już ten wpis wywołał niemałe kontrowersje. „Rozumiem, że pan dobrze sprawdził, że korepetytor ma obowiązek wystawić fakturę? Bo jak nie to się chyba cały materiał sypnie” – odpisał Wenerskiemu prawnik Krzysztof Izdebski, który jest dyrektorem programowym Fundacji ePaństwo.
Dziennikarze też krytykowali
Słów krytyki nie szczędzili dziennikarzowi TVP koledzy po fachu. „To jest kompromitacja tego pana w niewyobrażalnej skali. Żeby robić taką prowokację, trzeba naprawdę albo nie myśleć, albo myśleć tylko o podlizaniu się władzy. Ale przynajmniej pan poglądy ma stałe – zawsze jest tam, gdzie są frukty” – napisał Patryk Słowik z „DGP”.
W podobnym tonie wypowiedział się Janusz Schwertner z Onetu. „Stacja telewizyjna, której prezenterzy zarabiają po 50 tys. zł, robi materiał o tym, że nauczycielami są oszustami, bo nie wystawiają faktur za korepetycje (np. tacy, którzy w szkole dostają 1900 zł/mies.). To się później nie dziwmy, że zwykli ludzie naszym zawodem gardzą” – stwierdził dziennikarz.
Celebrycka moda?
Twórcy programu nie zapomnieli również o gwiazdach, które w strajku nauczycieli stają po stronie pracowników oświaty. Padły słowa o „celebryckiej modzie” a już w zapowiedzi materiału zobaczyliśmy m.in. Anję Rubik, Michała Żebrowskiego czy Maję Ostaszewską. „O tym, że nauczyciele zarabiają za mało, celebryci na pewno wiedzieli od dawna. Skąd teraz nagła aktywność niektórych z nich? Czy to nowa celebrycka moda, która pozwala dodatkowo zaistnieć w mediach? Czy może wchodzenie w polityczne role?” – retorycznie zapytano na twitterowym koncie „Alarmu”.