Rekord oglądalności „Kleru”. Producent będzie musiał oddać 3,5 mln zł z dotacji od państwa?

Dodano:
kadr z filmu "Kler" (2018) Źródło: Kino Świat
Producent filmu „Kler” będzie musiał oddać pieniądze z dotacji od PISF-u? Tak wynika z informacji portalu money.pl, który wyliczył, że film Wojciecha Smarzowskiego na otwarciu mógł zarobić aż 10 mln zł.

935 357 - tyle osób w pierwszy weekend zobaczyło „Kler”, według danych dystrybutora filmu, firmy Kino Świat. Trochę zabrakło do miliona, ale i tak padł rekord frekwencji. Nasuwa się pytanie, ile produkcja zarobiła w pierwsze dni po wejściu do kin? Przybliżony zysk obliczyli dziennikarze portalu money.pl. Przyjęto, że średnia cena biletu to 20 zł. Przy wspomnianych wyżej 935 357 widzów daje to sumę 18 mln 707 tys. 140 zł. Kino Świat będzie musiało podzielić się wpływami z dużymi sieciami - Helios, Cinema City i Multikino. Ponadto 1,5 proc. ceny od każdego biletu należy się Polskiemu Instytut Sztuki Filmowej. Do tego dochodzi jeszcze budżet państwa (8-procentowa stawka VAT od biletów na wydarzenia kulturalne i rozrywkowe). Dystrybutorowi zostanie ok. połowy przychodu, co aktualnie daje ok. 9 mln 353 tys. 570 zł.

Zwrot dotacji?

Portal Money.pl informuje, że „Kler” kosztował 10 mln zł, a część środków na realizację projektu przekazał Polski Instytut Sztuki Filmowej. Było to dokładnie 3,5 mln zł. Już wiadomo, że przez pierwszy weekend wyświetlania producentom udało się odzyskać to, co zainwestowali w powstanie filmu. Dodatkowo, będą musieli oddać wsparcie finansowe. Monika Piętas-Kurek, rzecznik PISF-u w rozmowie z money.pl przypomniała, że „zgodnie z art. 23 ust. 5 ustawy o kinematografii podmiot otrzymujący dofinansowanie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej jest zobowiązany, w przypadku osiągnięcia zysku z przedsięwzięcia, do zwrotu dotacji”.

O czym opowiada „Kler”?

Produkcja Wojciecha Smarzowskiego jeszcze przed wejściem do kin wywołała wiele kontrowersji. „Kler” opowiada o losach trzech księży: Kukuły (Arkadiusz Jakubik) Lisowskiego (Jacek Braciak) i Trybusa (Robert Więckiewicz). Historia każdego z księży daleka jest od wyobrażeń, jakie większość katolików ma o duchownych. Ich postawa nie ma również nic wspólnego z życiem w ubóstwie i franciszkańską miłością bliźniego promowaną przez papieża Franciszka. W filmie Smarzowskiego duszpasterze przeklinają, jeżdżą drogimi samochodami, piją alkohol i generalnie nie widać, żeby tak chętnie powtarzane słowa o „dobru kościoła” miały dla nich jakikolwiek inny wymiar, niż chęć czerpania osobistych korzyści.

Źródło: Money.pl / Wprost.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...