Joanna Szczepkowska: Nawrocki jest jak zły sen. A myślałam, że gorzej być nie może

Joanna Szczepkowska: Nawrocki jest jak zły sen. A myślałam, że gorzej być nie może

Joanna Szczepkowska
Joanna Szczepkowska Źródło: PAP / FOTON
Rosjanie nie muszą do nas wejść zbrojnie, wystarczy, że wejdą mentalnie, przy pomocy sprzyjającej władzy. Jeśli będziemy słabi w Europie, rządzeni przez ludzi bez charakteru, Rosja tu będzie przy pomocy silnej agentury. Nie zdążymy się obejrzeć i zepchną nas do poziomu krajów zarządzanych poprzez strach. Póki jesteśmy rządzeni przez Tuska, którego głos w Europie się liczy, póty się z nami liczą – mówi w rozmowie z „Wprost” aktorka Joanna Szczepkowska.

Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Czy po amerykańskich wyborach czuje się pani bezpieczna w Europie?

Joanna Szczepkowska: Nie czuję się tak bezpiecznie, jak czułam się przed wojną w Ukrainie, czy nawet przed wyborem Trumpa. Natomiast żyję zwyczajnie, może nawet lepiej, bo doceniam każdy dzień przeżyty w pokoju. Mało kto może powiedzieć dziś coś mądrego, proporcjonalnego do sytuacji, w której jesteśmy.

Mamy do czynienia z dwoma całkowicie nieprzewidywalnymi osobnikami – Putinem i Trumpem. To tak, jakby mnie pani zapytała, czy można przewidzieć zachowanie dzikich zwierząt. No nie da się. Może się wydarzyć wszystko albo nic.

Niektórym podoba się ich nieprzewidywalność. Jak pani to odbiera?

Rozumiem to tak, że niektórzy nie odróżniają rzeczywistości od popkultury. Wybierają tych, którzy mają cechy celebrytów z głupawego serialu, a nie tych, którzy są z natury politykami. Nieprzewidywalność dostarcza więcej atrakcji niż polityczna dyplomacja. Ludzie żyją poza „realem”, zwłaszcza ci, którym się wydaje, że ich wojna nie dotknie.

A jak czują się z tym Polacy?

Sporo jeżdżę po kraju, mogę obserwować stan naszego społeczeństwa. To stan czujności, ale nie paniki. Większość raczej unika tematu albo rozmawiają ogólnie, jakie to wszystko okropne, co zrobić z życiem, czy się przygotowywać czy wyjeżdżać.

Pani rozważa taką ewentualność?

Każdą rozważam. Myślę, że człowiek poznaje siebie dopiero wtedy, kiedy staje w obliczu wojny. Na razie myślę, jak się przydać w razie czego. Uczę się technik pierwszej pomocy, nie wykluczam też innych ćwiczeń, chociaż moje pokolenie nie mieści się w widełkach przyjęć na szkolenia. Tak prawdę mówiąc, to szkoda.

Dzisiejszy sześćdziesięciolatek to ktoś o wiele młodszy niż kiedyś, nie mówiąc już o tym, że jesteśmy pokoleniem zaangażowanym, walecznym. To na nas stały niedawne demonstracje i ryzyko z tym związane.

Gdy wybuchła wojna w Ukrainie mówiła pani o tym, że chce się dołożyć do społecznej odpowiedzialności. Uczyła się pani języka ukraińskiego, by pomagać dzieciom uchodźców. Teraz również jest pole do społecznego działania?

Teraz szczególnie.

Nauka pomocy sanitarnej, podstaw obrony, to jest teraz coś w rodzaju higieny osobistej. Tego się trzeba uczyć profilaktycznie, tak samo jak profilaktycznie trzeba dbać o zdrowie.

Była pani kiedyś na strzelnicy?

Artykuł został opublikowany w 11/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.